Witamy na stronie Miejskiego Ośrodka Rekreacji i Sportu w Chorzowie

Bulietyn Informacji Publicznej
przejdź na nasz profil na Facebook przejdź na nasz profil na Twitter przejdź na nasz profil na Instagram
Logo MORiS
Baner - zdjęcia obiektów moris

Misza, Vuczko, chińskie stworki…

2008-05-06

Niezwykła wystawa w Carrefour AKS

 
 


 


 


Do soboty w pasażu Centrum Handlowego Carrefour AKS można było podziwiać oryginalną wystawę. Jej głównymi bohaterami są maskotki igrzysk olimpijskich. Począwszy od Miszy, który „patronował” olimpiadzie w Moskwie, w 1980 roku, po pięć maskotek, które reprezentują sierpniowe igrzyska w Pekinie.


Pomysłodawcą wystawy był Wojciech Krzystanek, zastępca dyrektora Miejskiego Ośrodka Rekreacji i Sportu w Chorzowie. Otwarcie odbyło się 30 kwietnia, dokładnie na 100 dni przed rozpoczęciem igrzysk w Pekinie. – To wyjątkowy czas dla każdego sportowca, swoista cezura. Uznałem, że fajnie byłoby podyskutować o igrzyskach w gronie byłych olimpijczyków, przedstawicieli różnych dyscyplin i fachów – mówił Wojciech Krzystanek. Na jego zaproszenie odpowiedzieli: Tomasz Sikora (srebrny medalista IO w Turynie 2006), Jan Benigier (srebrny medalista IO w Montrealu 1976) oraz Marek Góralczyk, sędzia międzynarodowy piłki ręcznej, który prowadził finał kobiet na olimpiadzie w Atenach (2004).


Głównymi bohaterami „Olimpijskiej studniówki” w Carrefour AKS były maskotki z różnych igrzysk. Zbiory pochodzą z kolekcji Henryka Grzonki, dziennikarza sportowego Polskiego Radia Katowice. „Bakcyla” złapał on w 1980 roku. – Byłem wtedy w Moskwie, jeszcze nie jako dziennikarz, lecz jako kibic. Kupiłem Miszę i pomyślałem, że fajnie byłoby zacząć zbierać maskotki. Zawsze lubiłem kolekcjonować różne rzeczy – tłumaczył Grzonka. Jak powiększała się kolekcja? Na różne sposoby. – Zimowe igrzyska w 1984 roku odbywały się w Sarajewie. Z maskotką – wilkiem Vuczko – nie było najmniejszych kłopotów. Dlaczego? Bo produkowała go firma z… Siedlec. Na niektórych igrzyskach byłem już jako dziennikarz – w Barcelonie, Lillehammer, Atlancie czy Atenach. W innych przypadkach pomagali koledzy. Zawsze prosiłem ich: „nie przywoź mi nic innego, wystarczy maskotka” – śmiał się Grzonka.


W zbiorach pana Henryka są już nawet maskotki igrzysk, które jeszcze się nie rozpoczęły. 8 sierpnia zapłonie znicz w Pekinie. Co ciekawe, przygotowano na tą imprezę aż pięć maskotek! Beibei to ryba, Jingjing – wielka panda, Huanhuan symbolizuje ogień, Yingying to tybetańska antylopa, zaś Nini to jaskółka. Nazwy wybrano nieprzypadkowo. Jeśli złożymy pierwsze sylaby każdej z maskotek, otrzymamy hasło „Beijing huanying ni”. Oznacza ono „Pekin wita was”.


Okazuje się, że dla sportowców zakup pamiątek olimpijskich to „mus”. Tomasz Sikora był już na czterech olimpiadach i zawsze starał się przywozić prezenty dla całej rodziny. Najczęściej właśnie maskotki. – Na ostatniej olimpiadzie w Turynie był z tym nie lada problem. Nie mieszkaliśmy w głównej wiosce olimpijskiej, tylko w Bardonecchi, mniejszym ośrodku. Tam maskotek nie było. Ostatecznie jednak udało mi się je kupić i przywieźć rodzinie – wspominał nasz najlepszy biathlonista.


Z kolei Jan Benigier zdradził, iż z Montrealu przywiózł przede wszystkim piękny kapelusz, w którym paradował każdy polski olimpijczyk, a także… całą masę znaczków sportowych. – W sumie około 600. Potem miałem co rozdawać – żartował.


Marek Góralczyk ma jeszcze inne hobby. – Zacząłem zbierać piłki z meczów finałowych, które prowadziłem. Pierwsza była z olimpijskiego finału w Atenach: Dania – Korea Południowa. Potem powiększałem kolekcję o piłki z finałów: mistrzostw Afryki, mistrzostw Europy, mistrzostw panamerykańskich, Ligi Mistrzów. Chciałbym móc dołączyć do tego zbioru piłkę z finału w Pekinie – rozmarzył się sędzia ze Świętochłowic.


10 maja odbyło się zakończenie wystawy. Rozlosowano nagrody wśród osób, które uczestniczyły w trwającej w trakcie wystawy zabawy, polegającej na wyborze najsympatyczniejszej maskotki. Najbardziej spodobał się tygrysek Hodori, który patronował olimpiadzie w Seulu w 1988 roku.


Tekst powstał we współpracy z Tygodnikiem „Chorzowianin”.

Call Now Button