Jacek Gwóźdź, prezes Denso: Mam nadzieję, że na samej licytacji się nie skończy
2014-02-12
5 tysięcy 650 złotych – tyle wpłynie na konto fundacji Jurka Owsiaka, dzięki licytacji prawa do nazwy jednej z alejek w Parku Śląskim. Wygrała ją firma Denso Thermal Systems Polska sp. z o.o.
Rozmowa z jej prezesem, Jackiem Gwoździem.
– Zdecydowaliście już, jak nazwiecie wylicytowaną przez siebie alejkę?
– Nie chcemy za bardzo kombinować – będzie po prostu aleja Denso. Postanowiliśmy, żeby nie komplikować całej sprawy i skupić się na naszej marce i nazwie firmy.
– Ta marka jest już na Śląsku rozpoznawalna?
– Denso jest drugim na świcie producentem komponentów samochodowych, ale w związku z tym, że nasze produkty są „w środku" samochodu, marka jako taka, w Europie aż tak bardzo rozpoznawalna nie jest. Nie ukrywam, że zwiększenie tej rozpoznawalności też miało jakieś znaczenie podczas podejmowania decyzji o udziale w licytacji.
– To chyba jednak nie jedyny powód? Wasza firma wywodzi się z Japonii, a nie od dziś wiadomo, że sukces ekonomiczny jest tam istotny, ale nie mniej ważne są aspekty społeczne.
– W Kraju Kwitnącej Wiśni, działalność społeczna jest bardzo istotna. Japończycy, wykonując swoją pracę, czują, że spełniają swoją misję społeczną. Często podaję tu przykład punktualnych kolei i powód dla którego one się tam nie spóźniają. Wszyscy pracownicy wiedzą bowiem, że ich społeczna rola polega na tym, aby pasażerowie dojechali na czas do pracy czy szkoły. Nie traktują tego, jak wykonanie tylko swojego obowiązku. Podobne podejście mają też w tym kraju całe firmy w skali globalnej. To one czują się odpowiedzialne za to, aby ludziom żyło się lepiej.
– Nasz polski rynek, nie da się ukryć, jest pod tym względem trudny. Jak staracie się te wszystkie „japońskie standardy" na niego przenosić?
– Musimy brać pod uwagę ograniczenia finansowe. Sytuacja w branży motoryzacyjnej w całej Europie jest gorsza niż jeszcze kilka lat wcześniej. Przekłada się to na wyniki, co z kolei stwarza te ograniczenia. Staramy się realizować wspomnianą misję metodą małych kroków, w miarę własnych możliwości.
– Jednym z takich kroków była licytacja na rzecz WOŚP?
– Dokładnie. Realizujemy szereg działań skierowanych do naszych pracowników, ale staramy się też wychodzić na zewnątrz. W ubiegłym roku wsparliśmy jedno z tyskich, charytatywnych przedstawień teatralnych. Teraz aleja. Mam zresztą nadzieję, że na samej licytacji się nie skończy.
– To znaczy?
– Planujemy zorganizowanie wokół niej jakiegoś eventu z myślą o najmłodszych. Ze szczudlarzami i innymi atrakcjami. Musimy jeszcze uzgodnić optymalny termin.
(Park Śląski)